Upadłość konsumencką możemy ogłosić tylko wtedy, gdy zachodzą ku temu konkretne przesłanki. Sąd zawsze rozpatruje sprawę indywidualnie i sprawdza, co doprowadziło do stanu niewypłacalności, w jaki sposób powstało zadłużenie. Bywają sytuacje szczególne, jak historia pewnej Wnioskodawczyni, której przyszło samotnie wychowywać córkę. I choć macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz, jaka może spotkać kobietę, zdarza się, że niesie ono ze sobą nieoczekiwane trudności, komplikacje. Trzeba pamiętać, że pojawienie się dziecka, przewartościowuje całe dotychczasowe życie, wymusza na nas zmianę priorytetów. Od tej chwili jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale również za drugą, niewinną i zdaną jedynie na nas, maleńką istotę. To zmienia diametralnie życie, każe podejmować inne decyzje, intensywniej walczyć o każdy dzień. Pewne rzeczy przychodzą łatwiej, pewne trudniej. I niczego nie można przewidzieć. Historia Dłużniczki była pełna niespodziewanych zdarzeń, komplikujących jej życie. Odkryła ona także drugą stronę macierzyństwa, tę, o której mówi się rzadko, lecz której istnienia nie sposób podważyć i zignorować. Ciemną stronę.
Trudne dzieciństwo uczy. Pokory, pracy, siły, wytrwałości. Uczy, jak walczyć o swoje, dbać o to, co się ma, jak dążyć niestrudzenie do celu. Wnioskodawczyni wychowywała się wraz z siostrą w domu, gdzie był tylko jeden rodzic, ojciec. Matka, za młoda na macierzyństwo, nie poradziła sobie, nie umiała odnaleźć się w nowej roli. Bycie rodzicem przerosło ją, doprowadziło do ciężkiej depresji i aktów samodestrukcji. Związek nie przetrwał, a dzieci zostały bez matki. Ojciec radził sobie, jak umiał, choć nie było łatwo. Dzieci to wymagania, potrzeby, nie tylko materialne, ale uczuciowe, emocjonalne. Bardzo trudno jest jednej osobie sprostać takiemu wyzwaniu. Wnioskodawczyni pamiętała biedę, jaka panowała w domu, ciągłe wyrzeczenia, trudną sytuację. Z dnia na dzień kiełkowało w niej przekonanie, że czym prędzej musi zadbać o swoje życie, usamodzielnić się i walczyć o lepszy byt. Bardzo szybko zaczęła swoją karierę zawodową. Poszukiwała przeróżnych zajęć, które mogłyby przynieść jej dochód. Nie wstydziła się żadnej pracy, wiedziała bowiem, że od czegoś trzeba zacząć i swoją ścieżkę trzeba samemu wydeptać. Roznosiła ulotki, pracowała jako telemarketer. Tak, powoli, kształtowała swoją przyszłość. Nie zapomniała także o wykształceniu, dlatego wieczorowo ukończyła liceum i pomyślnie zdała egzamin dojrzałości. Krok po kroku budowała swoje życie. Pamiętała także o swojej rodzinie i pomagała jej, jak tylko mogła. Wspierała ojca finansowo, odwdzięczając mu się za ogrom miłości i poświęcenia w okresie dzieciństwa. Aby zapewnić sobie jak najlepszy start w dorosłe życie, Wnioskodawczyni postanowiła ukończyć studia. Determinacja i zaangażowanie były tak wielkie, że udało jej się opuścić szkołę z tytułem magistra i oceną dobrą.
Przyszedł czas na kolejny krok, samodzielne mieszkanie. I to marzenie udało się spełnić. Wkrótce Wnioskodawczyni wynajęła niewielki lokal. Była jednak dumna i szczęśliwa, ponieważ wiedziała, że do wszystkiego doszła sama. Każde drobne i większe osiągnięcie zawdzięczała swojej ciężkiej pracy, ambicji, samozaparciu. Opłaty w nowym domu nie były wygórowane i mogła spokojnie iść dalej, bez obawy o przyszłość. Wkrótce pojawił się projekt kupna mieszkania na własność, aby móc je wynajmować i w ten sposób zasilać swój comiesięczny budżet. Wnioskodawczyni miała już wystarczającą zdolność kredytową i podpisała z bankiem umowę. Walutą kredytu był frank szwajcarski. Perturbacje na giełdzie powodowały konieczność ciągłych dopłat do kredytu, spłata okazywała się nie tak łatwa, jak Wnioskodawczyni sądziła. Starała się jednak za wszelką cenę regulować swoje należności w terminie, zgodnie z ustalonym harmonogramem. W tym samym czasie Wnioskodawczyni postanowiła wyremontować mieszkanie, tak, aby spełnić swoje kolejne marzenie o pięknym, w pełni urządzonym domu, jakiego nigdy nie miała. Mieszkanie odrestaurowane i umeblowane, zostało następnie wynajęte. Uzyskiwane w ten sposób dochody, w całości były przeznaczane na spłatę rat kredytu hipotecznego.
Niebawem Wnioskodawczyni miała zostać matką. Chociaż dziecko było upragnione, wyczekiwane, do odpowiedzialności poczuwała się tylko jedna strona. Matka. Ojciec postanowił odejść, ponieważ nie godził się na taki model rodziny. Macierzyństwo zaczęło się więc od rozpadu związku i samotności. Wnioskodawczyni była zdana jedynie na siebie, musiała radzić sobie ze wszystkim sama. W międzyczasie zmarł, po ciężkiej chorobie nowotworowej, ojciec Wnioskodawczyni. Było to bardzo trudne, dramatyczne przeżycie. Jedyny, ukochany rodzic odszedł, nie dowiedziawszy się nawet, że zostanie dziadkiem. Był to ból nie do zniesienia, jak zawsze, kiedy nie zdążymy powiedzieć czegoś ważnego. Brak osoby, z którą można dzielić się zarówno troskami, jak i radością, to wielkie nieszczęście. Wnioskodawczyni została bez ojca, bez partnera. Sama w obliczu przyszłego macierzyństwa. Wszystkie te okoliczności wpłynęły na nią negatywnie. Pogłębiał się kryzys emocjonalny, apatia, niechęć, rozczarowanie. I w takiej atmosferze miało przyjść na świat dziecko Wnioskodawczyni…
Narodziny dziecka były istną rewolucją. Większe potrzeby finansowe, konieczność zapewnienia dziecku opieki na czas przebywania w pracy, wszystko to było niekończącą się listą problemów. Mogąc liczyć tylko na siebie, próbowała za wszelką cenę, odnaleźć się w nowej sytuacji. Szukała opiekunek, załatwiała przedszkole, starała się racjonalnie gospodarować czasem, dzielić go między dom i pracę. Nie było to jednak łatwe zadanie. Brakowało czasu dla siebie, na odpoczynek, wyciszenie. Kryzys zbliżał się wielkimi krokami. Emocje były tak silne, a przeżycia tak zróżnicowane, że wkrótce Wnioskodawczyni zaczęła zmagać się ze stanami lękowymi, depresją, co doprowadziło ją do konieczności skorzystania z leczenia u specjalistów. Tylko regularne zażywanie leków pomagało w miarę normalnie funkcjonować.
Ostatecznym ciosem okazała się utrata etatu. Po sześciu latach wzorowej pracy na odpowiedzialnym stanowisku, z dobrą pensją, została zwolniona. Za przyczynę tego czynu podawano głównie jej zły stan zdrowia psychicznego, co rzekomo negatywnie odbijało się na relacjach z kontrahentami i kolegami z zespołu. Mimo usilnych starań, by sytuację wyjaśnić, Wnioskodawczyni spotkała się z obojętnością i chłodem, a jedynym ustępstwem na jej rzecz było rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Brak stałego dochodu pogłębił tylko zły stan psychiczny i emocjonalny Wnioskodawczyni, doprowadził do sytuacji, kiedy musiała wybierać, na co przeznaczy pieniądze: jedzenie dla dziecka czy spłatę raty…
Wnioskodawczyni mimo złej kondycji, przez cały czas starała się poprawić sytuację. Negocjowała warunki spłat kredytu, zarejestrowała się w Urzędzie Pracy, aktywnie poszukiwała zatrudnienia, walczyła o zasiłki, alimenty od ojca dziecka, których ten nie zamierzał płacić. Wszystko to były działania, nakierowane na spłatę zobowiązań i zapewnienie lepszego bytu dziecku.
Wyczerpawszy wszystkie możliwości, Wnioskodawczyni złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Uzyskanie statusu upadłego było możliwe z kilku powodów. Przede wszystkim nie można Wnioskodawczyni zarzucić rażącego zaniedbania, celowego działania na swoją niekorzyść. Wszystkie podejmowane czynności były niezwykle przemyślane, a Wnioskodawczyni była osobą pracowitą, ambitną, przedsiębiorczą, która zawsze regulowała swoje zobowiązania w terminie. Tylko splot przykrych sytuacji doprowadził ją do stanu niewypłacalności: śmierć ojca, odejście partnera, utrata pracy, problemy zdrowotne. Najważniejszym jednak punktem całej sprawy jest kwestia macierzyństwa, samotnego wychowywania córki. Zarówno tzw. względy słuszności, jak humanitarne, nakazują umożliwić jej ogłoszenie upadłości. Samotnie wychowująca matka dziecko musi zmagać się z problemami, o jakich większość z nas nie ma pojęcia. Każdego dnia musi walczyć za dwoje, dbać, kochać, szanować, ciężko pracować. Wymaga to nie lada odwagi i ogromnego poświęcenia. Szacunek, jaki należy się Wnioskodawczyni można okazać także, pomagając jej w wyjściu z długów.
Dodaj komentarz