Pani Edyta przez wiele lat pracowała w handlu. Była doświadczonym sprzedawcą, cenionym przez swoich szefów i klientów. W ostatnim czasie spełniała się pracując w branży odzieżowej. Interesowała się modą, lubiła kontakt z ludźmi. W każdym miesiącu wyrabiała wyznaczony plan sprzedażowy. Jej zaangażowanie w pracę i umiejętności handlowe, docenił dyrektor sklepu, przyznając awans na kierownika salonu. Pani Edyta zaczęła wówczas myśleć o własnym biznesie- była przecież świetnym sprzedawcą znającym branżę i specyfikę wykonywanej pracy. Zapragnęła być szefem dla samej siebie i zarabiać więcej niż dotąd. Złożyła zatem wypowiedzenie umowy o pracę w sklepie odzieżowym, w którym dotąd pracowała i zarejestrowała własną działalność.
Pani Edyta potrzebowała pieniędzy na wynajęcie lokalu w galerii handlowej i na wyposażenie swojego sklepu z ubraniami- na towar, na meble. W związku z tym, że nie dysponowała odpowiednimi środkami zwróciła się do banku o kredyt, który został jej przyznany. Pani Edyta była przekonana, że osoba z takim doświadczeniem, jak ona, sprawnie poprowadzi sklep, a zyski ze sprzedaży będą wystarczyć na pokrycie wszystkich wydatków, w tym rat kredytu i opłaty za najęcie lokalu. Pierwsze miesiące nie przynosiły zysków, ale Pani Edyta liczyła na to, że klienci z czasem się pojawią. Niestety czas uciekał, zainteresowanie sklepem nadal było niewielkie, a zaległości w opłatach nawarstwiały się. Brak właściwej reakcji na trwającą od dłuższego czasu sytuację doprowadziło do tego, że bohaterka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej- zalegała z czynszem najmu za kilka miesięcy, z opłatami w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i u dostawców, nie zarabiała też na własne utrzymanie.
Historia Pani Edyty jest jedną z wielu. Przedsiębiorcy podejmują decyzję o otwarciu sklepu lub uruchomieniu punku usługowego w galeriach handlowych wierząc, że wśród ogromu ludzi odwiedzających to miejsce, znajdą się również osoby zainteresowane ich ofertą. Jednak zdarza się, że klientów jest znacznie mniej niż założył przedsiębiorca. Statystyki galerii są czasem w tym temacie zawyżone, co zniekształca poziom zakładanych przychodów. Kiedy działalność nie przynosi zysków, najemca chcąc ratować swoją firmę dokłada do całego przedsięwzięcia, zwykle, sięgając po kolejne pożyczki, a jeżeli zwróci się do galerii o obniżenie czynszu najmu lub rozwiązanie umowy to spotyka się z odmową. Rosnąca i nieuregulowana zaległość w opłacaniu czynszu, wydaje się dla galerii handlowej bardziej korzystna niż wypowiedzenie umowy niepłacącemu najemcy.
Wielu przedsiębiorców wynajmujących powierzchnię handlową w galeriach, to osoby fizyczne, które nie wiedzą, że upadłość przedsiębiorcy może dotyczyć także ich. Nie stać ich na utrzymanie lokalu, jednak galeria nie zezwala na wycofanie się z umowy, więc zaciągają nowe długi, nie płacą obowiązkowych składek w ZUS i tym samym pogłębiają swoją niewypłacalność. Tymczasem, zdecydowanie więcej korzyści od przymusowego prowadzenia nierentownego biznesu może przynieść złożenie wniosku o upadłość przedsiębiorcy. W tej sytuacji upływający czas nie jest sprzymierzeńcem zadłużonego najemcy. Zaniedbanie przez niewypłacalnego przedsiębiorcę obowiązku złożenia w ustawowym terminie wniosku o ogłoszenie upadłości, będzie miało wpływ na ewentualne konsumenckie postępowanie upadłościowe w przyszłości, jeżeli były przedsiębiorca do takowego przystąpi.
Dodaj komentarz