Najtrudniejszy pierwszy krok
Decyzja o ogłoszeniu upadłości nie jest łatwa. Dzieje się tak z wielu powodów: często jest to niewiedza dłużnika, brak rzetelnych informacji, strach, że się nie uda, lęk przed bankructwem, jeszcze innym razem brak wsparcia i osamotnienie w tej trudnej walce. To, co najczęściej mobilizuje dłużników do działania to poczucie obowiązku wobec najbliższych, potrzeba ratowania rodziny, złączenia tego, co być może rozpadło się przez długi. Ci, którzy decydują się na ogłoszenie upadłości bardzo często wykazują się niezwykłą wolą walki, ogromną potrzebą wyjścia na prostą i rozpoczęcia nowego życia na zupełnie innych zasadach.
Zarówno sytuacja bycia niewypłacalnym dłużnikiem, jak i całe postępowanie upadłościowe to wielka próba sił i charakteru. To czas dany dłużnikowi, aby przewartościował swoje życie, diametralnie zmienił podejście, nauczył się gospodarowania finansami, ale przede wszystkim przeszedł trudną drogę do oddłużenia. Upadłość wiąże się także ze stratami, z którymi dłużnik musi się pogodzić i oswoić. To często konieczność spieniężenia całego majątku, może ukochanego domu, mieszkania, samochodu, wartościowych przedmiotów. To przeprowadzka, duże zmiany i duże oszczędności. To wytężona praca, by realizować postanowienia sądu, dokonywać zaplanowanych spłat.
Tylko rzetelny dłużnik może liczyć na przychylność sądu, tylko osoba, która udowodni, że zasłużyła na oddłużenie, może je uzyskać. Najtrudniej jest zdecydować się i uczynić pierwszy krok, pokonać strach i obawy, zrozumieć, że zmiany są nieodzowną częścią naszego życia.
Anna i jej droga po oddłużenie
Pewnego jesiennego dnia, do Kancelarii Prawnej RIO zapukała Anna. Weszła nieśmiało, wyglądała na przerażoną i zmęczoną. Podkrążone oczy, smutny wyraz twarzy wskazywały, że kobieta wiele przeszła, a za nią niejedna nieprzespana noc. Historia Anny była dramatyczna, jak większość historii osób, które szukają pomocy w upadłości. Była to opowieść o chorobie, strachu, bezsilności, a także o tym, jak potrafią zawieść nas najbliżsi.
Anna, którą oszukał i porzucił mąż, została sama, zmagając się z ciężką chorobą, ogromnymi długami i rozpaczą w sercu. Pojawił się komornik, odsetki potęgowały zadłużenie, a Anna popadła w coraz większy marazm i apatię. Przestała szukać rozwiązań, zamknęła się w domu i nie odbierała telefonów. Wiedziała, że wiele z nich to te z informacją o jej fatalnej kondycji finansowej, o wszczętych postępowaniach i konsekwencjach, które jej grożą. Nie spodziewała się innych wiadomości. Jej rodzice nie żyli od kilku lat, nie miała rodzeństwa, a jedyny człowiek, któremu bezgranicznie ufała, odszedł do innej, gdy dowiedział się o chorobie Anny. Zostawił ją z kredytem, przestał płacić, wspomagać. Leczenie było bardzo kosztowne, a Anna obecnie nie pracowała. Co prawda miała wąskie grono znajomych, ale gdy wyszła za mąż, odsunęła się od nich, nie widząc świata poza mężem. Teraz była sama.
Wszystko się jednak zmieniło wraz z niespodziewanym spotkaniem Anny z przyjaciółką za czasów studiów. Dziś Anna wspomina, że bez Agaty nie wyszłaby na prostą. To ona pchnęła ją do działania, opowiedziała o upadłości konsumenckiej i zaproponowała zasięgnięcie porady u prawnika.
Trudne decyzje
Anna nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda upadłość konsumencka, z czym się wiąże. Była zbyt roztrzęsiona, aby samodzielnie poszukiwać informacji. Pracownicy Kancelarii RIO zaczęli od wyjaśnienia, czym tak naprawdę jest upadłość konsumencka i dlaczego warto z takiego rozwiązania skorzystać. Uprzedzili też Annę, że droga ku wolności finansowej jest niełatwa i czasem bywa długa. Jest to jednak droga, która poprowadzi ją ku spokojnej egzystencji, bez długów, bez strachu o jutro. Anna musiała dobrze się zastanowić, przemyśleć swoją sytuację i odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce i czy ma siłę o to walczyć.
Rozmowy z prawnikiem i przyjaciółką pomogły podjąć decyzję. Upadłość konsumencka była szansą na spokojne życie, o którym zdążyła już zapomnieć. Była jednak wciąż młoda, a gdzieś w zakamarkach duszy tliły się pragnienia, aby wrócić do pracy, spotykać się z ludźmi, poszukać miłości, a w przyszłości może nawet założyć rodzinę. Podczas następnej wizyty w RIO, Anna poprosiła o wsparcie w przeprowadzeniu procesu upadłościowego, wiedziała, że sama może przez to nie przejść, potrzebowała fachowej porady i chłodnego spojrzenia na problemy.
Ogłoszenie upadłości konsumenckiej- krok po kroku
Anna zaczęła od porządków, w życiu i w dokumentach. Pierwszym krokiem było przygotowanie wniosku o ogłoszenie upadłości. W tym celu należało zgromadzić wszelkie niezbędne dokumenty: umowy, ponaglenia do zapłaty, pisma, wezwania, dokumenty medyczne, dowody na to, że długo się leczyła, nie miała możliwości podjęcia pracy. Anna musiała udowodnić przed sądem, że nie wpadła w długi przez własną lekkomyślność.
Była osobą rozsądną, szanującą pieniądze, ciężko pracującą na każdą złotówkę. Choroba pokrzyżowała jej plany, diagnoza była okrutna, a przyszłość nieodgadniona. Mogła żyć długo bez objawów utrudniających życie, ale też w każdej chwili mogła wylądować na wózku inwalidzkim. Stwardnienie rozsiane to podstępna choroba, która w niwecz potrafi obrócić najśmielsze plany i marzenia. Teraz nie myślała jednak o chorobie, a tylko o tym, jak dalej żyć, jak pozbyć się długów. Bardzo dobrze przygotowała się do postępowania, a prawnik przygotował wniosek, który doskonale obrazował jej trudne położenie.
Z mniejszymi już obawami o powodzenie sprawy, złożyła następnie wniosek o ogłoszenie upadłości. Nie zastanawiała się, co będzie dalej. Już teraz wiedziała, że nie może się poddawać, że te resztki odwagi, które posiada, musi wykorzystać na walkę. Gdy ogłoszono upadłość konsumencką Anny, przyjaciółka zaproponowała jej wspólne mieszkanie. Do czasu, gdy Anna nie stanie na nogi. Wszystko zdawało się zmierzać we właściwym kierunku. Syndyk spieniężył majątek i dokonano podziału środków. Plan spłat nie powstał, ponieważ Anna nie miała możliwości zarobkowania i spłacania rat. Nie wiadomo było, jak długo będzie w dobrej formie, wkrótce miała rozpocząć terapię. Resztę niespłaconych długów umorzono. Anna była wolna.
Finansowa wolność- warto czy nie warto?
Anna była wolna, nie miała długów, nie musiała się bać, mogła zaplanować swoje życie od nowa. Ulga, którą poczuła była ogromna, nieopisana, nie dawała się z niczym porównać. Oddłużenie oznaczało, że można zacząć dbać o swoje zdrowie, myśleć o przyszłości, pójść do przodu. Nie żałowała, że straciła cały dobytek. Dobrze, że to, co kojarzyło się źle nie było już jej własnością.
Teraz Anna poczuła, że może żyć po swojemu, na własny rachunek. Wiedziała też, że musi jak nigdy dotąd uważać, kierować się rozsądkiem. Ta ostrożność była niezbędna, by sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Aby nie musiała zastanawiać się, skąd wziąć na spłatę długów, za co żyć. Życie zmusiło ją, by zatrzymać się w biegu, zastanowić i zacząć cieszyć się każdym kolejnym dniem.
Dodaj komentarz