Wciąż rośnie liczba Polaków, którzy nie spłacają zadłużenia. Tym samym coraz większa staje się ogólna kwota długów przeterminowanych, sięgająca kilkudziesięciu miliardów złotych. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia, jeśli szans na spłatę nie ma, pozostaje ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Natomiast nawet przy niewielkich szansach dłużnik powinien podjąć próbę spłacenia zobowiązań. Jak to zrobić?
Lepiej zapobiegać
Zapobieganie nadmiernemu zadłużeniu to nie ratowanie jednej pożyczki następną, bo grozi to popadnięciem w pętlę. To unikanie nieprzemyślanych zakupów i oszczędne gospodarowanie kartą kredytową, bieżące i terminowe regulowanie stałych opłat – czynszu, energii, mediów. To unikanie tzw. chwilówek, ale i poszukiwanie dodatkowych źródeł dochodu w swoim miejscu pracy lub poza nim. Tymczasem właśnie zaciąganie kolejnej pożyczki, aby spłacić wcześniejszą, najczęściej (i najszybciej) wpędza w spiralę zadłużenia.
Metoda śnieżnej kuli – dla kogo?
Jedną z metod wychodzenia z długów, dość dobrze opisaną w literaturze przedmiotu, jest metodą śnieżnej kuli. Upowszechnił ją amerykański publicysta, autor książek i artykułów na temat gospodarowania domowym budżetem. Statystyczny Amerykanin ma dwie karty kredytowe, a metoda śnieżnej kuli przeznaczona jest dla osób posiadających jednocześnie wiele zobowiązań. Może ona mieć szerokie zastosowanie także w Polsce, bowiem wciąż przybywa osób mających kilka kredytów i pożyczek.
Istota metody śnieżnej kuli
Pan Jan posiada następujące kredyty:
- karta kredytowa z limitem 6.000 zł (aktualne zadłużenie: 5.700 zł, spłata minimalna: 285 zł, oprocentowanie: 20 proc.),
- limit odnawialny w koncie 10.000 zł (aktualne zadłużenie: 9.300 zł, oprocentowanie: 15 proc.),
- kredyt gotówkowy z ratą 240 zł (zadłużenie do spłaty: 14.400 zł, oprocentowanie: 18 proc.).
Suma rat dla powyższych kredytów wynosi około 640 zł. Pan Jan może wygospodarować dodatkowo 260 zł, a więc na spłaty może przeznaczyć miesięcznie 900 zł. Metoda kuli śniegowej polega na spłacaniu większych rat kredytu, aby jak najszybciej go spłacić. Spłaty rozpoczyna się od kredytu najwyżej oprocentowanego lub takiego, gdzie kwota pozostała do spłaty jest najniższa. W powyższym przypadku jest to zadłużenie na karcie kredytowej. Jeżeli miesięcznie na jej rachunek będzie wpływać kwota 545 zł (285 + 260), to całkowita spłata nastąpi w ciągu 12 miesięcy. Pan Jan będzie mógł przeznaczyć uwolnione środki na spłatę kredytu nr 2 – limitu odnawialnego, w wysokości 660 zł miesięcznie. Dzięki temu spłata nastąpi po 16 miesiącach. Zatem po 28 miesiącach pozostaje do spłaty 7680 zł ostatniego kredytu; do raty 240 zł pan Jan dokłada 660 zł wolnych środków i ratami w wysokości 900 zł miesięcznie spłaca kredyt w ciągu kolejnych 9 miesięcy.
Zalety i wady metody śnieżnej kuli
Metoda ma wielu entuzjastycznych zwolenników. Wskazują oni, że taki sposób spłacania zobowiązań daje poczucie zmniejszającego się zadłużenia. Opowiadają się ponadto za przeznaczaniem wszystkich nadwyżek na spłatę określonego kredytu (pożyczki), dzięki czemu okres spłaty można dodatkowo skrócić.
Sceptycy podnoszą, że jest to metoda drastyczna, wymagająca żelaznej dyscypliny finansowej i sporych wyrzeczeń – przeznaczania wszystkich wolnych środków na spłatę zadłużenia. Podkreślają także jej ograniczenie; może być stosowana jedynie przez osoby, które uzyskują nadwyżki w swoich domowych budżetach, co w dzisiejszych czasach nie jest łatwe.
Metoda płatków śniegu
Jest to metoda podobna w aspekcie psychologicznym do metody kuli śniegowej. Polega na drobnym, ale częstym nadpłacaniu zobowiązań, przy czym do każdego z nich powinno być przypisane określone źródło, z którego dochód ma służyć do spłat. Przykładowo, wynagrodzenie za zlecone tłumaczenia będzie w całości przekazywane na spłatę karty kredytowej, a za korepetycje udzielane dziecku sąsiada – na obsługę kredytu gotówkowego. Metoda ta jest skuteczna jedynie przy systematycznym stosowaniu.
Dodaj komentarz