Kto z nas nie marzyłby o życiu rentiera, który może utrzymywać wysoki standard życia, zarabiając na wynajmie nabytych nieruchomości. Pomysł na takie życie wydaje się prosty. O ile dysponuje się odpowiednio wysokim kapitałem, pozwalającym na zakup kilku nieruchomości. Kwota, którą trzeba dysponować jest tak niebagatelnie wysoka, że bardzo niewiele osób może sobie pozwolić na taki sposób zarobku. Nie oznacza to jednak, że bez odpowiedniego kapitału status rentiera jest całkowicie nieosiągalny. Można oczywiście spróbować zaciągnąć kredyty hipoteczne pod nieruchomości. „Czysty” zarobek będzie co prawda możliwy dopiero po kilkunastu latach, ale perspektywa wydaje się kusząca, prawda?
Podobnie myślał Pan Marek, który kilka lat temu zdecydował się na właśnie taki krok.
Pan Marek zajmował kierownicze stanowisko w dużej firmie ubezpieczeniowej. Osiągał zarobki na poziomie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie i szukał bezpiecznego pomysłu biznesowego, który zapewniłby mu wysoki standard życia, a on mógłby przejść na wcześniejszą emeryturę. Dzięki kierowniczej pensji jego zdolność kredytowa była bardzo wysoka. Oznacza to, że był w stanie spłacić kwotę zaciągniętych kredytów zgodnie z terminami płatności, zawartymi w umowach. Był to akurat okres, w którym bardzo popularne były kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Bardzo niski i stabilny kurs tej waluty oraz skuteczna promocja pracowników banków, przekonały Pana Marka, aby zaciągane przez niego kredyty były właśnie w tej walucie.
Plan był doskonały, gdyby nie kurs franka szwajcarskiego
Na początku wszystko układało się zgodnie z planem. Pan Marek wziął kredyt we frankach szwajcarskich na zakup pierwszego mieszkania, w którym zamieszkał wraz z żoną. Po blisko roku zdecydował się na zaciągnięcie kolejnego kredytu hipotecznego również we frankach, aby kupić mieszkanie, które było przeznaczone na wynajem. Plan był bardzo prosty. Pieniądze zarobione na wynajmie nieruchomości miały pokrywać miesięczną ratę oraz czynsz. Wszystko układało się tak, jak założył sobie Pan Marek. Postanowił więc zaciągnąć kolejne dwa następne kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich, aby nabyć nowe nieruchomości. Zdolność kredytowa Pana Marka wciąż była bardzo wysoka, więc pracownicy banku byli spokojni o regularne spłaty zadłużenia. Plan zarządzania dwoma nowymi nieruchomościami był dokładni tak sam, jak w przypadku poprzedniej – wynagrodzenie za wynajem miało pokrywać wysokość miesięcznych rat kredytowych oraz czynsz.
Wszystko rozsypało się jak domek z kart w momencie, kiedy kurs franka szwajcarskiego poszybował nagle w górę. Nieoczekiwanie wszystkie miesięczne raty kredytowe wzrosły najpierw o 40%, a po kilku miesiącach aż o 80%. Pieniądze uzyskane z wynajmu przestały wystarczać na spłatę rat kredytowych. Pan Marek starał się jednak robić wszystko, aby regularnie spłacać zaciągnięte zobowiązania. Niestety firma ubezpieczeniowa, w której pracował została wykupiona przez zagraniczny fundusz. Nowy właściciel dokonał redukcji etatów, w tym stanowiska Pana Marka. To sprawiło, że utracił on główne źródło swojego utrzymania, a tym samym płynność finansową, która pozwalała mu spłacać pozaciągane kredyty.
Pan Marek, co prawda szybko znalazł nową pracę, ale wynagrodzenie, które mu zaproponowano było o ponad połowę niższe niż w poprzedniej pracy. Uznał zatem, że jedynym ratunkiem jest dodatkowe wynajęcie mieszkania, w którym mieszkał i zamieszkanie na jakiś czas w samochodzie.
Liczył na to, że kurs franka za chwile się uspokoi i wszystko wróci do normy. Tak się jednak nie stało i po kilkunastu miesiącach mieszkania w samochodzie, kiedy spirala zadłużenia była już skrajnie wysoka, uznał, że nie pozostaje mu nic innego, jak zwrócenie się o pomoc do prawników. Przeanalizowali oni szczegółowo sytuację Pana Marka i uznali, że jedynym i racjonalnym rozwiązaniem będzie ogłoszenie upadłości konsumenckiej. W efekcie końcowym, Pan Marek stracił co prawda wszystkie nieruchomości, ale przynajmniej mógł pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania i nie musiał już mieszkać w aucie.
Wiem, że straciłem wszystkie mieszkania, a mój plan na piękną emeryturę legł w gruzach. Mam jednak jeszcze trochę czasu i będę starał się to wszystko odbudować. Tym razem będę jednak dużo bardziej ostrożniejszy – skomentował po rozprawie.
Dodaj komentarz