Dwa życia, dwie drogi
Jerzy pracował ciężko na swój sukces. Odkąd skończył szkołę, chwytał każdą pracę, próbował się utrzymać i jeszcze pomagać rodzicom. W domu nigdy nie było kolorowo, dlatego robił wszystko, aby jego dorosłość była spokojniejsza i mniej przygnębiająca niż dzieciństwo. Dzięki ciężkiej pracy ukończył studia informatyczne i zdobył naprawdę wysoką pozycję zawodową. Wynajął mieszkanie, kupił samochód i co miesiąc dawał rodzicom na rachunki. Wszystko układało się po jego myśli, wkrótce poznał dziewczynę i postanowił założyć rodzinę. Po dwóch latach na świat przyszła Ania, wyczekiwana córka i wnuczka. Niestety, po niespełna trzech miesiącach okazało się, że Ania cierpi na bardzo rzadki rodzaj nowotworu, który leczyć można tylko poza granicami Polski. Koszty leczenia były ogromne, ale jeszcze większy był strach, który dopadł rodziców Ani. Zaczęli sprzedawać, co tylko było można, brać kredyty i pożyczki, ale pieniędzy wciąż było mało. Szukali pomocy wszędzie, organizując zbiórki, prosząc obcych ludzi o ratunek dla małej córeczki. Jerzy często musiał brać wolne w pracy, by jeździć z rodziną po specjalistach. Mimo ciężkiej sytuacji, w jakiej się znalazł, pracodawca nie wykazał zrozumienia i szybko rozwiązał umowę. Sytuacja stała się dramatyczna, długi zaczęły rosnąć z zastraszającą prędkością. Wkrótce wierzyciele zapukali do drzwi Jerzego…
Paweł zawsze uważał, że nic złego w życiu go nie spotka i z każdym kłopotem sobie poradzi. Nawet, kiedy brakowało pieniędzy nie przejmował się i parł na przód. Wszyscy mówili, że trochę kombinuje. Tu sprzedał, tam kupił. Zawsze wychodził na swoje. Chwytał robotę za robotą, wciąż zmieniając i szukając tej idealnej. Matka ostrzegała go, że jego lekceważący stosunek do życia, pochopność i rozrzutność źle się skończą. Jednak Paweł nie słuchał, wierząc w swoją nieomylność. Lubił markowe ubrania, dobre jedzenie i szybkie samochody. Mieszkał z kolegą w wynajętym mieszkaniu i zarabiał na życie jako kelner. Nie były to duże pieniądze, pozwalały jednak na skromne życie. Co z tego, skoro Paweł nie chciał żyć skromnie, a trwonił pieniądze na przyjemności. Pewnego dnia podjechał pod dom rodziców nowym sportowym samochodem. Skąd miał pieniądze? Matka dziwiła się, przecież z kelnerskiej pensji nie wystarczy na takie luksusy. Paweł wziął kredyt. Jak będzie spłacał, zastanawiali się rodzice? Ale Paweł tylko się zirytował i odjechał. Nie pojawiał się bardzo długo, aż w końcu stanął w drzwiach domu rodziców. Zarośnięty, brudny, wychudzony. Uciekał przed wierzycielami. Od dawna nie spłacał swoich długów, bo nie miał z czego. Z pracy został zwolniony, bo kilka razy nie przyszedł, kilka razy się spóźnił. Żył jak nędzarz, z wieloma długami bez możliwości spłaty.
Dla kogo upadłość?
Obaj panowie postanowili starać się o upadłość konsumencką, ponieważ obaj wierzyli, że to jedyne wyjście z sytuacji. Jerzy ogłosił upadłość i uzyskał oddłużenie. Zamieszkał z rodziną u teściów i korzystając z dobroci wielu osób, zebrał potrzebną kwotę na zagraniczne leczenie córki. Sąd łaskawym okiem spojrzał na sytuację dłużnika, uwzględniając okoliczności powstania zadłużenia. Nie dopatrzył się rażącego niedbalstwa i lekkomyślności. To choroba córki, będąca wielką rodzinną tragedią, doprowadziła do załamania finansowego.
Wniosek Pawła został przez sąd odrzucony. Rażące niedbalstwo dłużnika aż rzucało się w oczy. Takiego zachowania nie sposób było usprawiedliwić ani niczym uzasadnić. Lekceważący stosunek do życia, pracy i pieniędzy, doprowadził dłużnika do sytuacji niewypłacalności. Sąd nie rozpatrzy pozytywnie wniosku o upadłość, jeśli uzna, że dłużnik jest sobie sam winien. Finansami należy gospodarować rozsądnie, a porywanie się na luksusy i życie ponad stan, gdy nie stać nas na nie, nie wróży niczego dobrego.
Dodaj komentarz