Coraz trudniej spotkać dziś osobę, która nie posiadałby jakiegoś długu, pożyczki, debetu na karcie płatniczej czy dodatkowej karty kredytowej. Większość z nas sięga po takie „zastrzyki gotówki”. Jedni, bo muszą, inni, bo akurat mogą, więc wykorzystują okazję. Jeśli nasze długi spłacamy regularnie, wszystko jest w porządku. Śpimy spokojnie i niespecjalnie martwimy się o jutro. Jest jak jest, jak brakuje – pożyczamy, kiedy mamy – oddajemy. Zdarza się jednak, wcale nie tak rzadko, że przestajemy spłacać swoje długi w terminie lub znacznie gorzej, nie spłacamy ich wcale. Tak, miesiąc za miesiącem, popadamy w coraz większe zadłużenie. Kiedy już zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że rzeczywiście jest źle, szukamy wyjścia z sytuacji kryzysowej. Mam już świadomość, że długi same się nie spłacą, że to my, ich posiadacze, musimy jak najszybciej się ich pozbyć. Tak zaczyna się czas życia w strachu, chaosie i ciągłej niepewności, co dalej.
Krok pierwszy: Zdążyć przed windykatorem
Nawet jeśli jeszcze nie mieliśmy tak przykrych doświadczeń w życiu, wiemy na pewno, że jeśli posiadamy długi, wierzyciel wcześniej czy później upomni się o spłatę. Możemy więc liczyć na cud i czekać, aż windykator zacznie wysyłać nam listy i nękać nas telefonami. Możemy jednak zrobić coś zupełnie innego. Możemy spróbować negocjować z naszymi wierzycielami. Nie bójmy się tego kroku, bo przecież każdemu zależy na odzyskaniu pożyczonych pieniędzy. Często propozycje złożone przez dłużnika spotykają się z dobrym przyjęciem przez wierzyciela. Wystarczy tylko spróbować. Nasze sugestie mogą zostać wzięte pod uwagę, ale wcale nie muszą. To ważna zasada, o której zawsze musimy pamiętać. Tylko od dobrej woli wierzyciela zależy, czy do zawarcia ugody dojdzie.
Krok drugi: Jednak rozmawiaj z windykatorem
Windykator to też człowiek. Oczywiście, bywają wyjątki od reguły i czasem taki windykator działa niezgodnie z prawem, ale z takim możemy walczyć. Warto wiedzieć, co może, a czego nie ma prawa od nas żądać. Windykator nie może nas nachodzić, nękać, straszyć, zajmować wynagrodzenia. Windykator ma być mediatorem, dzięki któremu dojdziemy do porozumienia z wierzycielem. Nie chowajmy się więc przed nim, a spróbujmy polubownie załatwić sprawę. Możemy więc zareagować na wysyłane pisma czy odebrać telefon i omówić szczegóły propozycji. Może się okazać, że wspólnie znajdziemy naprawdę korzystne rozwiązanie. Jak możemy porozumieć się z wierzycielem? Możemy walczyć o uchylenie odsetek długu, o rozłożenie należności na raty, o zmniejszenie wartości raty. Pamiętajmy, że wierzycielowi, niezależnie od tego czy jest bankiem czy osobą prywatną, zależy na odzyskaniu należności. Myśląc rozsądnie, woli czasem szybko odzyskać choć niewielką część długu niż czekać latami na spłatę całości.
Krok trzeci: Specjaliści od oddłużenia
Bywa jednak i tak, że nie uda nam się osobiście nic wynegocjować. Bank zamknie przed nami swoje drzwi i postawi jasny przekaz: szybka spłata. I to całkiem pokaźnej kwoty, od razu. Czy to już koniec i nie ma możliwości kompromisu? Na szczęście na rynku finansowym pojawiły się firmy zajmujące się niesieniem pomocy w negocjacjach z wierzycielami. Są to tzw. „firmy oddłużeniowe”, które przejmują od nas obowiązek i trudną pracę prowadzenia mediacji. Często sięgnięcie po pomoc specjalisty, osoby, która zna sposoby negocjowania, przynosi dłużnikowi korzyści. Pamiętajmy, że są to korzyści nie do przecenienia. Jeśli pracownikowi firmy uda się wynegocjować dla nas lepsze warunki spłaty zobowiązań, oznacza to dla nas duży krok na przód i naprawdę spore możliwości. Jedno musimy zawsze brać pod uwagę. Działajmy racjonalnie i przemyślmy najpierw, jakich warunków spłaty jesteśmy w stanie dotrzymać.
Dodaj komentarz