Życie marynarza jawi się nam jako ekscytująca podróż w nieznane. Z dzieciństwa pamiętamy opowieści o przygodach przeżytych na szerokim morzu. Realia są jednak zupełnie inne, o czym przekonał się Dłużnik z Gdańska. Wybór zawodu nie był przypadkowy, a chęć połączenia pasji z pracą była ogromną motywacją. Zaradny, ambitny i samodzielny, już od młodzieńczych lat zarabiał i układał własne życie. Zaciągane przez niego kredyty były zawsze regularnie spłacane i przeznaczane jedynie na długoterminowe inwestycje, jak np. zakup mieszkania. Wszystkie poczynione w tym czasie kroki miały zabezpieczyć przyszłość Dłużnika, a także kobiety, z którą postanowił się związać.
Małżeńska odyseja
Naturalną koleją rzeczy było zawarcie związku małżeńskiego oraz snucie wspólnych planów na przyszłość. Pęd do normalnego, spokojnego, rodzinnego życia jest bliski wielu z nas. Dłużnik realizował więc swoje pragnienia i wraz z żoną zaciągnął kredyt na zakup nieruchomości. Piękna wizja prysła jednak jak bańka mydlana. Ciągle rosnące roszczenia żony oraz niemalejące wymagania pogarszały stopniowo relacje małżonków. Wkrótce Dłużnik wyprowadził się ze wspólnego mieszkania, a rozczarowanie najbliższą osobą wpłynęło na niego destrukcyjnie. Konieczność spłaty zaciągniętych zobowiązań, powolny rozpad związku, a przy tym obniżenie samooceny doprowadziły Dłużnika do samobójczych myśli. Życie straciło sens i ukazało swe ciemne oblicze.
Toksyczna praca i rosnące długi
Podejmowane w tym czasie decyzje miały przynieść poprawę sytuacji. Jednak, jak to często bywa, okazały się nietrafione i zgubne. Praca na promie stała się udręką. Dłużnik padł ofiarą mobbingu, co tylko przytłoczyło go jeszcze bardziej i powoli odbierało chęć do dalszych działań. I choć trudności piętrzyły się, a pech zdawał się nie opuszczać Dłużnika, podjął on próby konsolidacji zobowiązań i poprawy swojej sytuacji finansowej. Krokiem ku temu miało być także ustanowienie rozdzielności majątkowej pomiędzy małżonkami. Rozstanie z żoną wymusiło na Dłużniku konieczność wprowadzenia się do starego mieszkania. Wymagało jednak generalnego remontu, a pomocny miał być kolejny kredyt. Jednak osiągane dochody wciąż pozwalały realizować spłaty zobowiązań, a także spełnić odwieczne marzenie o kupnie samochodu. Kolejne prace na statkach przyniosły ze sobą kłopoty. Zajęcie w wymiarze 5 miesięcy pracujących i 4 wolnych, uniemożliwiało zachowanie płynności finansowej. Pojawiły się pierwsze problemy ze spłatą rat kredytów.
Kochane zdrowie
Życie w ciągłym stresie spowodowało pogorszenie stanu zdrowia Dłużnika. Problemy z wątrobą, a także zdiagnozowana cukrzyca, wymusiły na nim prowadzenie bardziej oszczędnego trybu życia i konieczność leczenia się, co wiązało się z dodatkowymi wydatkami. Orzeczony w tym samym czasie rozwód zachwiał zdrowiem psychicznym Dłużnika, a nadmiar złych emocji i niemożność dojścia do porozumienia z bankami doprowadziły do załamania.
Upadłość konsumencka kołem ratunkowym
Wypowiedzenie kredytu przez bank, łączne zadłużenie na kwotę ponad 300 tys. złotych i 60 tys. CHF, skłoniły Dłużnika do poszukiwania pomocy u profesjonalnego pełnomocnika. Ogłoszenie upadłości konsumenckiej dawało ogromną szansę na ustabilizowanie sytuacji. Jedynym marzeniem stało się życie bez długów. Czas weryfikuje nasze plany, ale także oczekiwanie i potrzeby. Po latach zmagań i walki z przeciwnościami losu, nadszedł moment, by wypłynąć na spokojne wody… upadłość konsumencka stała się kołem ratunkowym.
Dodaj komentarz