W 2004 roku Polska została członkiem Unii Europejskiej. Wzrost gospodarczy przybrał niezwykle dynamiczne tempo, dochody Polaków zaczęły rosnąć, a wraz z nimi – popyt na nieruchomości. Nowa sytuacja gospodarcza otworzyła przed obywatelami możliwość uzyskania kredytu w walucie szwajcarskiej. Jak się wówczas wydawało, wyjątkowo korzystnego i łatwego do spłacenia.
Droga do popularności
Kredyty we frankach udzielane były już od roku 2000. Wówczas oprocentowanie kredytów złotówkowych wynosiło kilkanaście procent, dlatego banki udzielały ich w walucie Szwajcarii. Początkowo były one dostępne dla zamożniejszych klientów, ale wraz z umacnianiem się złotego i rozpowszechniającym się przekonaniu o łatwej spłacalności kredytu we frankach, zaczęło ich gwałtownie przybywać.
Przyczyn było kilka; wzrastały wynagrodzenia, banki łagodziły kryteria przyznawania i nie obawiały się ryzyka, jak w latach wcześniejszych. LIBOR franka szwajcarskiego oscylował wokół 1 proc. Dlatego banki zaczęły intensywnie zabiegać o kredytobiorców.
W 2006 roku, na skutek interwencji nadzoru bankowego, uruchomiono działania, mające na celu ograniczenie akcji kredytowej we frankach. Wprowadzono tzw. Rekomendację S, zalecającą podwyższenie wymogów przyszłym kredytobiorcom. Zwiększono także wymogi kapitałowe. Działania te jednak zaledwie nieznacznie ograniczyły akcję, mimo wzrostu oprocentowania. W rezultacie w 2008 roku wartość kredytów, zaciągniętych we frankach, podwoiła się. Coraz większa liczba nabywców nieruchomości spowodowała wysoki wzrost cen. Jednocześnie w połowie 2008 roku kurs franka był najniższy.
Klienci banków, decydujący się na kredyt we frankach, znaleźli się w wyjątkowo korzystnym położeniu. Stopy procentowe w Polsce były bardzo wysokie, bez szans na obniżenie. W przypadku kredytu w złotówkach, obciążenie byłoby znaczne. Natomiast nietrudno było obliczyć, że nawet gdyby frank w przyszłości podrożał, obciążenie będzie i tak niższe niż w złotych. Rzeczywiście, przez kilka kolejnych lat tak było i kredytobiorcy wywiązywali się ze zobowiązań regularnie.
Kryzys
15 września 2008 roku, a więc dokładnie przed dziesięciu laty, została ogłoszona upadłość Lehman Brothers – czwartego co do wielkości banku amerykańskiego. To wydarzenie uznane zostało za początek ogólnoświatowego kryzysu, który przełożył się na sytuację kredytową w Polsce. Kurs franka zaczął szybko rosnąć, a to oznaczało wzrost rat i sald kredytów nawet o kilkadziesiąt procent. Skutkowało to w wielu wypadkach koniecznością sprzedaży nieruchomości, z uwagi na brak możliwości spłaty – kredyt przewyższał jej wartość.
Niektóre banki zaczęły uprawiać niedozwolone praktyki, m.in. płynnego obliczania zdolności kredytowej. Jeżeli klient wnioskował o kredyt w złotych, obliczano zdolność kredytową tak, że okazywała się ona niewystarczająca. Natomiast jeżeli kredyt miałby być udzielony we frankach, zdolność szacowano jako odpowiednią. Niejasne zapisy w umowach, agresywne metody sprzedaży, manipulacje oprocentowaniem – wszystko to sprawiło, że obecnie funkcjonuje wiele kancelarii prawnych, specjalizujących się w obronie praw osób, posiadających kredyty we frankach. Można takiej kancelarii zlecić zbadanie, czy istnieją podstawy do ubiegania się o odzyskanie nienależnie wpłaconych do banku kwot i przeprowadzenie postępowania. Z oczywistych względów każda umowa kredytowa musi być rozpatrzona indywidualnie.
Dodaj komentarz